Kolejny start PTO i kolejne emocje! Tym razem areną zmagań był Singapur w ramach startu Asian Open. Dla nas był to start wyjątkowy, bo mieliśmy na liście startowej Kacpra Stępniaka. Jest to drugi Polak, który wystąpił w tych prestiżowych zawodach wśród ścisłej światowej czołówki. Wcześniej, w 2020 roku w mistrzostwach PTO na torze w Daytonie wystartowała Agnieszka Jerzyk i co ciekawe była wtedy w 6 tygodniu ciąży.
ZOBACZ TEŻ: PTO US OPEN – Powrót króla i kosmiczny bieg Westa
Lista startowa
To że Singapur nie zawiedzie pod względem poziomu sportowego wiedzieliśmy już wcześniej przeglądając listę startową. Mieliśmy tam norweski duet, czyli Kristiana Blummenfelta i Gustava Idena. Do tego zgłoszony był Max Naumann i Sam Laidlow, czyli w sumie najlepsi zawodnicy zeszłorocznych mistrzostw świata Ironman. Listę uzupełniał m.in. Sam Long, Jason West, Ben Kanute, Daniel Baekkegard, Pieter Heemeryck i oczywiście Kacper Stępniak.
Przed wyścigiem wycofał się Max Naumann argumentując przygotowaniami pod mistrzostwa świata. Jako ciekawostkę mogę napisać, że przeglądałem sobie sylwetkę Maxa kiedy jeszcze ścigał się na sprintach i olimpijkach. Od razu zaznaczę, że nie był wybitnym zawodnikiem na krótkim dystansie i raczej startował na pucharach kontynentalnych, a nie światowych. Ostatnim jego startem był puchar świata w Karlovych Varach w 2019 roku, gdzie miał bezpośrednią rywalizację z naszym Kacprem. Wtedy Max zajął 31. pozycję, a Kacper był 27. Po tamtym sezonie Max i Kacper zaczęli przechodzić na dłuższy dystans.
Wyczyn Blummenfelta
To na co warto zwrócić uwagę przed samym startem, to jest to co zrobił Kristian, bo zrobił coś czego pewnie nie podjąłby żaden inny zawodnik. Dwa dni przed startem w Singapurze wystartował w zawodach testowych przed igrzyskami w Paryżu. Zajął tam świetne 9. miejsce i wykręcił na 10km czas 29:49. Podobno PTO zorganizowało mu privte jeta, żeby był w stanie jak najszybciej przylecieć do Singapuru, aby rywalizować w zupełnie innym formacie. Spokojnie, Krystian tydzień po Asian Open wystartował również na mistrzostwach świata na połówce Ironmana w Lahti. Niesamowite, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że przy obecnym bardzo wysokim poziomie część zawodników zaczyna się koncentrować tylko na najważniejszych imprezach i nie rozmienia się na drobne.
Czy PTO przeprowadza kontrole antydopingowe?
W oświadczeniu, które wydała organizacja po wykryciu dopingu u Collina Chartiera zaznaczyli, że testują każdego zawodnika startującego w zawodach PTO. Wygląda to tak, że przed startem są sprawdzani wszyscy zawodnicy, a dodatkowo po starcie wyrywkowo co najmniej 10 mężczyzn i 10 kobiet. Przy małej liczbie startujących stanowi to minimum około 30-50% wszystkich zawodników. Wtedy też przeprowadzone są dodatkowe analizy specyficzne pod kątem środków stymulujących erytropoezę i hormonów. U Chartiera wykryto doping na tydzień przed startem w US OPEN z testu DPS, czyli suchej plamki krwi.
Czy zawodnicy startując w zawodach PTO muszą opłacać sobie hotele i loty?
Napisałem do Kacpra z tym pytaniem i to czego się dowiedziałem. Podczas Asian Open organizator pokrywał połowę kosztów hotelu. Drugą połowę i loty były już po stronie zawodnika. Jednak o czym warto wspomnieć, to każdy zawodnik, który ukończył wyścig, niezależnie od zajętego miejsca dostawał nagrodę pieniężną. Ostatni na mecie Matt Burton dostał 4000$.
Czy w przypadku defektu na rowerze warto naprawiać koło czy strata już jest zbyt duża?
Wszystko zależy od tego jak potoczy się wyścig i ile trwa usunięcie defektu. Mieliśmy już bardzo dużo przykładów na zawodach PTO, że zawodnicy z defektem, którego usunięcie trwało dość długo kończyli zawody na podium. Poza tym kwestia nagród. To nie jest Ironman, na którym jak nie jesteś w ścisłej czołówce, to nic nie dostajesz. Przy zarobkach w triathlonie uważam, że na zawodach PTO warto walczyć o każde miejsce. Chyba, że zawodnik jest przed bardzo ważnymi zawodami i dalsze kontynuowanie wyścigu może negatywnie wpłynąć na kolejny start.
Selektywne warunki już na pływaniu
Warunki pogodowe od samego początku były bardzo wymagające. Zawodnicy musieli się zmierzyć z 30 stopniami i wysoką wilgotnością, nie widziałem dokładnego pomiaru wody przed samym startem, ale patrząc na inne dane miała ona w okolicach 28 stopni, więc była tzw. zupa. Każde zbędne naginanie tempa już od etapu pływackiego mogło się wiązać z problemami z odprowadzaniem ciepła i było to bardzo widać już po pierwszych metrach od startu.
Płynęła jedna, zbita grupa. Nie było chętnych, aby nagiąć tempo i porozrywać grupę. Tylko 3 osoby nie dopłynęły w głównej grupie. Widać było, że Iden i Blummenfelt bardzo mocno się pilnowali, aby pływanie kosztowało ich najmniej jak to jest tylko możliwe. Z wody jako pierwszych mieliśmy 3 australijczyków, oczywiście bardzo dobrych pływaków: Ambergera, Royla i Appletona. Kapcer popłynął bezpiecznie, wyszedł w nogach Kristiania, 16 sekund za liderem. Całą grupę zamykał Iden z 31 sekundową stratą.
Rower dla odważnych
Na rowerze mieliśmy już więcej emocji i nieco więcej ryzykownych zagrywek, choć i tak mam wrażenie, że zdecydowana większość zawodników podchodziła do tego wyścigu bardzo zachowawczo. Myślę, że po części jest to efekt edukacji połączonej z monitoringiem na żywo jaki dostarcza np. czujnik Core, ale także świadomość ważnych startów, które zawodnicy mają w kalendarzu. Mam tu na myśli mistrzostwa świata na połówce i na pełnym dystansie. Przegrzanie w Singapurze mogłoby spowodować spustoszenie w organizmie na kilka tygodni.
Na takie ryzyko mało kto był gotowy, ale w końcu znalazł się śmiałek. Pieter Hemmeryck, który w pewnym momencie wdepnął w pedały i już nie było odwrotu. Były dwie opcje, albo zrobi na tyle dużą przewagę, że nawet tracąc na biegu dowiezie medal, albo się przegrzeje i wyzwaniem będzie ukończenie wyścigu. Zrezygnował z bezpiecznej opcji celowania w miejsca 3-8 i postawił wszystko wszystko na jedną kartę. Zawsze szanuję takie decyzje, zwłaszcza jak jest ich realna szansa powodzenia, tak jak w tym przypadku. Kristian wyglądał tak jakby wszystko kalkulował i wiedział, że nie może teraz zbyt mocno odpuścić. Haczyk też złapał Mika Noodt i zaczął mocniej wciskać. To pozwoliło Kristianowi ograniczyć stratę do Heemerycka.
Sama trasa była naprawdę dobra dla Kristiana, bo mógł sobie pozwolić na wstawanie w pedały na podjazdach czy górnych chwyt w technicznych odcinkach. Myślę, że to był dla niego gamechanger biorąc pod uwagę problemy z ostatnimi skurczami i próbę pogodzenia ściągania na rowerze szosowym i czasowym. Trasa wydawałoby się, ze jest łatwa i nie ma tam nic nadzwyczajnego, ale techniczne odcinki były naprawdę wymagające. Trasa w mieście w taką pogodę dodatkowo podnosi odczuwalną temperaturę.
ZOBACZ TEŻ: IRONMAN Texas 2023
Tylu defektów jeszcze nie było
Na trasie mieliśmy naprawdę masę defektów, upadków i zejść z trasy. 25% zawodników nie ukończyło wyścigu. Sam Laidlow zszedł akurat z powodu złego samopoczucia, a Lindars zrezygnował na biegu, ale nadal jest to dużo, a biorąc pod uwagę defekty, to co 3ciemu zawodnikowi na trasie coś się przydarzyło. Nie przypominam sobie drugiego takiego wyścigu. Mieliśmy też smutny obrazek Gustava Idena, który po wywrotce zszedł z trasy i od razu przypomniały mi się ubiegłoroczne mistrzostwa świata na połówce. Sam Laidlow póki co też nie może zaliczyć tego sezonu do udanych, bo to nie jest pierwszy wyścig w tym sezonie, którego nie kończy.
Jason West również zaliczył szlifa, ale kamery tego nie uchwyciły. Na mecie możemy zobaczyć jego poraniony łokieć. Warto przypomnieć, że na US OPEN też miał problemy z rowerem. Przy tym rollercoasterze bardzo dobrze poradził sobie Kacper Stępniak, który pilnował Baekkegarda i razem z nim dojechał do strefy zmian i po wybiegnięciu z T2 był 4 zawodnikiem wśród najlepszych na świecie. Był przed nim tylko Peter Hemeryck, który po ucieczce miał 2 minuty przewagi nad Kristianiem i Miką, a kilkanaście sekund później był właśnie Kacper. Coś pięknego.
Precyzja Blummenfelta
Na biegu widzieliśmy perfekcyjną taktykę Kristiana na te warunki i wykorzystanie całego know-howu jaki zdobyła ekipa w przygotowaniach na igrzyska w Tokio. Warunki były bardzo zbliżone. Dość szybko wiedzieliśmy, że Kristian dogoni Petera, pytanie było kiedy. Z drugiej strony zastanawialiśmy się czy Jason West da radę dogonić Kristiana, ale po mocnym początku musiał uznać wyższość warunków i biegł w podobnym tempie do Norwega, a jednocześnie nadal wyraźnie szybszym niż reszta zawodników.
Kacper na bieganiu również tracił, ale nie zaliczył spektakularnego zjazdu jak Mika Noodt, który w mojej ocenie przegrzał się już na rowerze. W moim odczuciu POC Tempor w jakim jechał to słaby wybór na triathlon, a tragiczny na takie warunki. Testowałem ten kask i w porównaniu do dobrze wentylowanych modeli jest to duża różnica.
Zawody wygrał Blummenfelt i jest to jego pierwsze zwycięstwo w imprezie PTO. Przypomnę, że był on raptem dwa dni po testowym evencie przed igrzyskami w Paryżu. Pokazał tym samym, że jest godnym rywalem dla Jana Frodeno, a występ podczas US Open to był wypadek przy pracy. Drugi był Peter Hemeryck, który zaryzykował, postawił wszystko na jedną szalę i tym razem pił szampana. Podium uzupełnił Jason West.
Świetny debiut Kacpra Stępniaka
Kacper Stępniak był 7. Wspaniały debiut na imprezie PTO. Warto zaznaczyć, że patrząc na poziom rywali to każdy zawodnik za plecami Kacpra, to już duży sukces, a finalnie Kacper ukończył w pierwszej połowie. Pokazał, że połączenie pływania i roweru ma na najwyższym światowym poziomie i szczerze mówiąc, przyznaję się bez bicia, że przed startem nie sądziłem, że będzie on w stanie dojechać do T2 w czołówce wśród takiej stawki.
Realnie oceniając bieg, to była ewidetnie słaba strona Kacpra i to nie tylko na tych zawodach. Do Kristiana Kacper po pływaniu i rowerze tracił sekundy, a po biegu już 10 minut. Nie zmienia to faktu, że tym startem Kacper otworzył sobie drzwi do rywalizacji z triathlonowymi gwiazdami jak równy z równym. Myślę też, że sam Kacper wie już w jakim kierunku ułożyć dalszy trening, aby poprawić swoje słabe strony.
Poniżej odcinek na kanale YouTube z omówieniem wyścigu: