Po parametr mocy biegowej coraz chętniej sięgają biegacze i triathloniści. Producenci sprzętu prześcigają się więc w tworzeniu nowych urządzeń i algorytmów dostarczających nowych danych. Jednak czym właściwie jest moc biegowa? Jak ją mierzyć? Czy warto się nią kierować i jakie są jej ograniczenia?
Moc biegowa ma odzwierciedlać miarę wysiłku, jaki wkładasz w bieganie. Problem polega na tym, że nie zawsze odzwierciedla. To na tyle złożony pomiar, zwłaszcza biorąc pod uwagę całkowity koszt metaboliczny, że do dnia dzisiejszego nie powstał żaden naukowy standard jej mierzenia. W odróżnieniu od kolarstwa, w którym jest znacznie więcej korelacji, tor ruchu jest prostszy, a energia praktycznie nie jest absorbowana.
Moc w bieganiu. Jak mierzyć?
Temat mocy w bieganiu jest jednak na tyle gorący, że producentom nie przeszkodziło to w utworzeniu swoich wskaźników mocy wyrażonych w watach. Są one niczym innym jak składową kilku innych parametrów. Nie mając jednego standardu dochodzi do sytuacji, w której wskazania mocy zależą od producenta i tym samym przyjętego sposobu wyliczania tego parametru.
Algorytm Stryda
Przykładowo, sensor Stryd składa się z kilku czujników. Mierzą one różne wartości związane z biegiem. Prędkość, przyspieszenie, siłę nacisku, zmianę nachylenia czy opór powietrza. Aby to zrobić, aplikacja potrzebuje wagi użytkownika. Te dane są następnie przetwarzane przez algorytmy obliczeniowe w mierniku, które wykorzystują modele fizyczne i matematyczne do przeliczania tych wartości na moc biegową. Na pewno składowymi całkowitej mocy, jaką pokazuje Stryd jest moc horyzontalna związana z metabolicznym kosztem poruszania się to przodu. Brana jest pod uwagę także moc wertykalna, czyli koszt oscylacji ciała góra dół w trakcie biegu, a także moc związana ze zmianą nachylenia terenu. Jednak w dalszym ciągu nie wiadomo jak dokładnie jest liczona moc biegowa w Strydzie.
Wiadomo jednak, że wiarygodność pomiaru pozostałych parametrów jest na wysokim poziomie. Potwierdzają to między innymi badania przeprowadzane na francuskim Uniwersytecie w Montpellier przez zespół Franka Imbacha w 2020 roku. W badaniu również przyjrzano się samej mocy, choć przez zastrzeżony model matematyczny Stryda nie było to łatwe. Ustalono, że zużyta energia metaboliczna i moc oszacowana za pomocą algorytmu Stryda wykazały zadowalającą dodatnią zależność liniową dla każdego uczestnika badania. Mimo wszystko to zdecydowanie za mało, żeby potwierdzić poprawność pomiaru mocy przez to urządzenie.
Algorytm Garmina
Garmin podaje nieco więcej informacji. Na stronie internetowej znajdziesz notkę, że ich algorytm bierze pod uwagę pięć parametrów, z których trzy są wyliczane w dużej mierze na podstawie tempa z zegarka, czyli są uzależnione od GPS-a. Wystarczy, że ten nie działa prawidłowo i wskazania mocy będą zaburzone. Będą jednak dobrze skorelowane z samym tempem zarejestrowanym przez zegarek. Sprytne zagranie! Dodatkowo Garmin zaciąga dane z paska tętna, który mierzy również parametry dynamiki biegu. Czerpie wiedzę z serwisów pogodowych, żeby sprawdzić jak mocno wiało podczas treningu lub zawodów. Sama istotność poszczególnych parametrów, podobnie jak w przypadku Stryda, owiana jest tajemnicą. Wspomniany brak standaryzacji sprawia, że niczym dziwnym nie powinny być wskazania mocy Garmina wyższe o 25% w porównaniu do mocy pokazywanej przez Stryda.
Czy warto się kierować mocą biegową?
Tyle problemów i zawiłości. Po co w ogóle więc wykorzystywać moc biegową? Posłużę się przykładem z kolarstwa. W kolarstwie parametr prędkości w ogóle nie sprawdza się w monitorowaniu treningu. Gównie z powodu oporów powietrza, nawierzchni, ukształtowania terenu czy sprzętu. Przy wysokich prędkościach opory powietrza są kluczowe i bardzo mocno wpływają na wartości, które widzisz na liczniku. Z kolei prędkość na biegu jest dużo wolniejsza i same opory powietrza w dużo mniejszym stopniu wpływają na tempo biegu. Sprawia to, że jest to parametr bardziej użyteczny niż w przypadku kolarstwa. Jednak ukształtowanie terenu czy wiatr nie dają taryfy ulgowej i również w zauważalnym stopniu wpływają na tempo biegu. I tu właśnie z pomocą przychodzi parametr mocy biegowej.
Z pewnością docenią go osoby, które trenują w trudnym, pagórkowatym terenie, gdzie kierowanie się tempem podczas treningów mija się z celem. Sam trenuję na nizinach w dość dobrych warunkach, a wskazania mocy ze Stryda mimo wszystko pozwalają mi bardziej kontrolować intensywność treningową w czasie rzeczywistym. Z drugiej strony kierowanie się mocą bywa problematyczne na bieżni czy też na wymagającej nawierzchni jak błoto, lód czy piach.
Podsumowanie wad i zalet mocy biegowej
Moc biegowa to złożony i interesujący parametr. Może być użytecznym narzędziem dla biegaczy, ale na ten moment ma swoje ograniczenia. Nie istnieje naukowa standaryzacja. Biomechanika ruchu biegacza jest bardzo złożona. Istnieje wiele innych czynników, dlatego warto korzystać z tego parametru z rozwagą. Na pewno nie powinien to być jedyny wskażnik treningu w aktywności biegowej.
W dalszym ciągu najlepszą praktyką jest kontrolowanie i zestawienie ze sobą takich parametrów jak tętno, tempo, zakwaszenie czy najprostsze do zmierzenia – subiektywne odczucie wysiłku. Moc póki co jest kolejnym elementem, który pozwala lepiej zrozumieć trening i zachowanie organizmu, a to klucz do dostosowywania treningów do swoich możliwości i osiągania coraz lepszych wyników.
Wolisz oglądać? Poniżej odcinek #OkiemTrenera, w którym poruszam ten temat.